środa, 21 maja 2014
Wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego u Moniki Olejnik nie można zaakceptować i uznać za jedną z wielu opinii w debacie politycznej. Ta wypowiedz umożliwia akceptację dla jednej z najbardziej obrzydliwych form przemocy wobec kobiet, czyli gwałtu małżeńskiego. W naszym społeczeństwie wciąż pokutuje idiotyczny stereotyp, że kobieta, kiedy mówi "nie" to tak naprawdę myśli "tak". Pan Janusz Korwin-Mikke wypowiedział tę "prawdę" bez najmniejszego zażenowania. Myślę, że ów pan nie zdaje sobie nawet sprawy, do jakiej traumy, bólu i cierpienia przykłada w ten sposób rękę. Ale kobiety są przecież - jak twierdzi rzeczony - głupsze i stworzone do opieki nad dziećmi. Kto by się tam nimi przejmował! Mam wrażenie, że za chwilę usłyszę pogłos rechotu sprzed kilku lat. "He, he he, jak można zgwałcić żonę?".
środa, 04 września 2013
Przez ostatnie 20 lat świat wokół nas zmienił się dramatycznie. Transformacja ustrojowa i rewolucja technologiczna – te dwa czynniki sprawiają, że nasze dzieci rosną w tym samym miejscu - ale w zupełnie innej rzeczywistości. Zamiast kanapki z twarożkiem - kanapka z masłem czekoladowym, zamiast jednego lizaka na przerwie - chipsy, batoniki, chrupki i cała reszta śmieci. Zamiast ciepłego obiadu w domu – często fastfood lub pizza. Zamiast boiska, trzepaka i gry w gumę – gry komputerowe, portale społecznościowe i telewizja. Piechotą do szkoły jest za daleko i zbyt niebezpiecznie a sportowe zajęcia pozaszkolne są często przywilejem lepiej sytuowanych… W tej zmienionej rzeczywistości ogromnego znaczenia nabierają zajęcia wychowania fizycznego. Bo dostępne i nie trzeba dowozić. Bo za darmo. Bo znane... No właśnie - znane. Świat wokół nas zmienił się dramatycznie a zajęcia WF wciąż takie same... Ale czy aby na pewno tak jest? Czy jeśli się nie zmieniły, to dobrze, czy źle? Jak powinny wyglądać dzisiejsze zajęcia WF? Jak je poprawić? O tym wszystkim będziemy rozmawiać dzisiaj podczas debaty w Agorze. Mam nadzieję, że to początek głębokiej debaty o roli zajęć WF w życiu naszych dzieciaków.
wtorek, 03 września 2013
Dzisiaj podczas konferencji prasowej zaprezentowałam trzy z pięciu programów Ministerstwa Sportu i Turystyki, których celem jest aktywizacja sportowa. Ich opis znajdziecie Państwo na stronie www.msport.gov.pl. Traktuje te programy bardzo emocjonalnie nie tylko dlatego, że wychodzą naprzeciw ogromnemu problemowi braku aktywności fizycznej naszych dzieciaków. Drugim powodem jest fakt, że odpowiadają również na inne problemy w sporcie powszechnym. Poniżej przedstawiam niektóre z nich: - Uczestnicy kongresów sportu powszechnego mówili mi o problemie z wf-em w klasach 1-3 - a my proponujemy szerokie szkolenia dla nauczycieli, pomoc nauczyciela wf i profesjonalny "podręcznik" do zajęć. - Mówiono mi o braku profesjonalnego wsparcia dla nauczycieli i trenerów - a my proponujemy opracowane przez ekspertów tzw. manuale do każdego programu. - Skarżono się na brak wsparcia dla klubów, które działają na dole piramidy sportu - a my właśnie tam poszukujemy partnerów do przeprowadzenia "Multisportu" i właśnie tam kierujemy środki finansowe. - Rozmawialiśmy o tym, że lepszy dostęp do sportu mają dzieci bogate - a omawiane programy są bezpłatne dla uczestników, wiec mogą z nich korzystać również te biedniejsze dzieci. - Słyszałam ciągle narzekanie na brak koordynacji miedzy działaniami rządu i samorządu - a nasze programy zakładają współpracę miedzy samorządem wojewódzkim, lokalnym i ministerstwem. - Oskarżano instytucje publiczne o brak wizji - a my proponujemy program systemowy i - jestem o tym przekonana - przełomowy!
poniedziałek, 02 września 2013
Jak to wygląda w liczbach? Kilka nieprzespanych nocy. 14 miesięcy pracy. 16 kongresów sportu powszechnego. Setki rozmów z dziećmi, nauczycielami, ludźmi sportu, ekspertami. Paręset tysięcy potencjalnych odbiorców. 22 miliony zaplanowane na przyszły rok. I jeden cel: sprawić, by polskie dzieci częściej się ruszały! Od dziś przez cały tydzień będę przedstawiała programy aktywizacji sportowej dla dzieci. Niektóre z nich już się rozpoczęły, inne stoją w blokach startowych. To duże przedsięwzięcie, które może zupełnie odmienić oblicze polskiego sportu. Liczę na wsparcie wszystkich tych osób, którym zależy na dobru naszych dzieci. Pamiętajmy: ruch to ich prawo!
wtorek, 04 czerwca 2013
Poniżej zamieszczam felieton, który ukazał się w "Przeglądzie Sportowym", a którego autorem jest wybitny siatkarski trener Ryszard Andrzej Niemczyk. Ponieważ tekst skierowany był bezpośrednio do mnie i znalazło się w nim wiele pytań, niezwłocznie odpowiedziałam autorowi. Liczyłam na publikację, a ponieważ się nie doczekałam, zamieszczam moją odpowiedź tutaj. [PDF] Felieton Andrzeja Niemczyka
wtorek, 28 lutego 2012
Dzień po tym, jak wstrzymałam wypłatę wynagrodzenia dla byłego prezesa i upubliczniłam kontrakty zarządu Narodowego Centrum Sportu, dzień przed pierwszym meczem na nowym Stadionie Narodowym i 101 dni przed najważniejszą imprezą sportową w Polsce, głównym tematem rozmów, wpisów i dyskusji w mediach w moim kontekście jest to, że wolę słowo "pani ministra" niż "pani minister". Swego czasu Barbara Labuda była wyśmiewana za to, że promowała sformułowanie "pani posłanka" zamiast "pani poseł". Dziś już to nikogo nie dziwi. Zgadzam się z Magdaleną Środą, która mówi, że zmiana mentalności zaczyna się od języka. Właśnie dlatego - zapytana przez prowadzącego wywiad - poprosiłam o formę "ministra". Zrobiłam to w imieniu polskich kobiet i zniosę falę rozbawienia wśród mężczyzn. Bo większość żartów w tej sprawie to wpisy użytkowników, a nie użytkowniczek Twittera. Moim najważniejszym zadaniem na stanowisku Ministra Sportu jest merytoryczna praca na rzecz przygotowania Polski do turnieju Euro 2012. To jest w tym momencie najważniejsze. I na tym się skupiam. Nie ma znaczenia jak się czuję jako kobieta na tym stanowisku, czy uważam, że ataki na mnie mają charakter niemerytoryczny. Krytykujcie mnie za decyzje i błędy a nie za poglądy.
piątek, 17 lutego 2012
W związku z dzisiejszą publikacją w dzienniku Fakt, informuję, że zawarte w nim informacje są nieprawdziwe. Poniżej przedstawiam przebieg prac legislacyjnych i dokumenty.
"§4. 1. Organ właściwy do przyznawania nagrody rocznej może przyznać uprawnionemu nagrodę roczną, jeżeli podmiot prawny, w którym uprawniony był zatrudniony, w roku obrotowym: 1) Efektywnie realizował zadania i cele statutowe;
czwartek, 02 lutego 2012
Szanowny Panie Redaktorze, W odpowiedzi na pytania dotyczące Zastępcy Dyrektora COS Pana Marka Wieczorka informuję: 1. Dobierając współpracowników kieruję się ich kwalifikacjami, doświadczeniem zawodowym oraz cechami charakteru niezbędnymi dla osoby zarządzającej konkretnymi podmiotami. Informuję Pana Redaktora, że na wykształcenie Pana Marka Wieczorka składają się: * Studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie tytuł – magister ekonomii kierunek – ekonomiczno-społeczny specjalność – ekonomika pracy i polityka społeczna Z radością przyjęłabym informację, że osoby z którymi Pan Redaktor współpracuje są równie gruntownie wykształcone. Pan Marek Wieczorek jest ponadto osobą decyzyjną z dużym doświadczeniem menadżerskim, które jest szczególnie ważne na zajmowanym stanowisku. 3. Rzeczywiście kilka razy korzystałam z usług firmy Pana Marka Wieczorka. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ile razy. Z przykrością informuję Pana, że do tej pory nie prowadziłam takiego wykazu. Przypuszczam, że mogły to być 3 może 4 wizyty. Wszystkie miały miejsce wtedy, kiedy Pana Marka Wieczorka znałam bardzo słabo. Nie korzystałam z żadnych upustów ani zniżek. Nie była to również jedyna firma, z której usług korzystałam w tamtym czasie. Od dłuższego czasu korzystam z usług fryzjerskich innej firmy. Muszę przyznać, że pomysł iż zatrudniłam Pana Marka Wieczorka ze względu na korzystanie z usług świadczonych przez jego firmę jest najbardziej abstrakcyjnym pomysłem, jaki kiedykolwiek słyszałam podczas mojego politycznego życia. Myślę, że po tym doświadczeniu zasadnym będzie dla mnie sprawdzenie kto jest właścicielem zakładu szewskiego, z którego korzystam; restauracji, do której często chodzę, siłowni, w której ćwiczę czy sklepu, w którym robię codzienne zakupy. A może Pan Redaktor byłby zainteresowany pomocą w tym projekcie? Chętnie podam konieczne dane. Być może dzięki śledztwu dziennikarskiemu odkryjemy wspólnie zaskakujących właścicieli wspominanych wcześniej podmiotów, co będzie stanowiło źródło inspiracji dla Pana Redaktora? Dodam również, że z zaskakującą łatwością formułuje Pan sądy na temat ludzi. Jestem laikiem w tym zakresie, ale wydaje mi się, że może to stać w sprzeczności z zasadą rzetelności dziennikarskiej. Mimo to ktoś "zaprzyjaźniony" podaje redaktorowi jednego z najbardziej popularnych pism w Polsce informacje, które mają go zdyskredytować. Szanowny Panie Redaktorze, czy naprawdę nie było dla Pana interesujące dlaczego ktoś chce zdyskredytować nowego dyrektora? Jaki ma w tym interes? Co chce zmienić Pan Marek Wieczorek i dlaczego wielu osobom to się nie podoba? Dlaczego nie wzbudziło Pańskiego żadnego zainteresowania dotychczasowe złe funkcjonowanie COS-u? Dlaczego nie zainteresował się Pan koniecznymi zmianami? Czy w dziennikarstwie naprawdę chodzi o poszukiwanie haków i haczyków? Czy na poprawianiu świata wokół nas…? Ponieważ po raz pierwszy w moim politycznym życiu mam wrażenie przekroczenia progu absurdu rozważam zamieszczenie Pańskiego pytania i mojej odpowiedzi na moim blogu. Proszę mi wybaczyć, ale to jedyny sposób obrony przed ….. Wie Pan przed czym.
poniedziałek, 26 września 2011
Dzisiejsze pytanie w Gazecie Wyborczej dotyczy finansowania procedury in vitro. Miejsca na rozwinięcie maleńko, a zatem może więcej tu. Po pierwsze, procedura in vitro jest tą technologią medyczną, która kończy a nie rozpoczyna proces leczenia niepłodności. Ale to jest dość oczywiste. Po drugie, w Polsce nadal nie mamy standardu in vitro. Dobre ośrodki działają w oparciu o sprawdzone na świecie wysokie standardy. Co się dzieje w słabych ośrodkach - tego nikt nie wie. Musimy wypracować kryteria medyczne, które musi spełniać para chcąca poddać się zabiegowi. Musimy zdecydować, na powstanie ilu zarodków zgadzamy się biorąc pod uwagę aspekty moralne, musimy zdecydować, czy decyzje o liczbie zarodków implantowanych do macicy pozostawiamy lekarzowi, uzależniamy od wieku kobiety czy tez sztywno określamy. Każda z tych decyzji ma skutki nie tylko dla skuteczności metody, ale również konsekwencje finansowe. Musimy również wypracować standard postępowania z zarodkami nadliczbowymi - oczywiście, jeśli zdecydujemy, że można je będzie tworzyć. Decyzja o finansowaniu nie może być oderwana od wszystkich poprzednich rozstrzygnięć. Jeśli na przykład stworzymy standard, którego stosowanie będzie powodowało bardzo niską skuteczność metody - trzeba będzie zadać sobie pytanie o sens finansowania z pieniędzy publicznych... Ale i samo finansowanie to kolejnych kilka trudnych pytań. Czy chcemy sfinansować samą procedurę, czy leki, czy jedno i drugie. Proporcje między kosztami obu tych części są bardzo różne, kobiety bardzo różnie reagują na terapię hormonalną. Pełne refundowanie kosztów leków mogłoby prowadzić do nadużyć w tym zakresie. Dlatego moim zdaniem in vitro powinno być refundowane w różnym zakresie w zależności od zamożności pary. Ponieważ trudno byłoby zaprojektować takie przepisy w odniesieniu do środków z Narodowego Funduszu Zdrowia – w moim przekonaniu można ich poszukać w środkach budżetowych przeznaczonych na wsparcie rodziny. Gdyby jednak udało się wprowadzić finansowanie uzależnione od dochodu ze środków NFZu - nie byłabym temu przeciwna.
czwartek, 25 sierpnia 2011
Politykom PiS zdarzają się piękne freudowskie pomyłki. Adam Hofman w programie z Julią Piterą powiedział, że PiS chce wygrać spór o Polskę. Dla odmiany – my chcemy by Polska wygrała. Arkadiusz Mularczyk natomiast powiedział wczoraj, że Andrzej Czuma "rozgrzeszył" PiS. Myślę, że ta celna myśl doskonale oddaje istotę sprawy. Andrzej Czuma zachował się dokładnie tak, jak powinien zachować się człowiek konfrontowany z "grzesznikiem". Zobaczył grzech, rozgrzeszył i przebaczył. Ta piękna zasada może jednak obowiązywać tylko w życiu osobistym... W sprawach publicznych nie możemy sobie pozwolić na "rozgrzeszanie" według naszego widzimisię. Gdybyśmy na to pozwolili naszym życiem publicznym zawładnęłoby bezprawie i niesprawiedliwość. |
Archiwum
|